niedziela, 20 września 2015

18

Na samym początku chciałam powiedzieć, że nie mam usprawiedliwienia na moją nieobecność. Nie będę pieprzyć wam, że nie miałam czasu bo miałam. Jestem po prostu królową lenistwa -_- Przepraszam.
Pewnie już nikt tego nie czyta ale jeżeli jednak, oto nowy rozdział.


Byłam przerażona, ten typek zaczął do mnie podchodzić a ja byłam w tak wielkim szoku, że nie byłam w stanie się ruszyć. Dopiero gdy zdałam sobie sprawę, że zaraz mogę zginąć natychmiast zaczęłam uciekać w przeciwnym kierunku. Jak możecie się domyślić, napastnik zaczął oczywiście biec za mną.
Wybiegłam z parku i zaczęłam kierować się w stronę mojego mieszkania. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że w całym mieście nie było żywej duszy, nikogo.
To niemożliwe. Przecież to Londyn, tu nawet w nocy jest duży ruch a teraz około godziny trzeciej po południu nie ma chodźby jednej osoby ? To niedorzeczne. Tak jakby wszyscy nagle wyparowali.
Biegłam przed siebie ile sił w nogach ale zakapturzony chłopak wciąż mnie doganiał, dystans między nami nie zmniejszył się o milimetr a ja już powoli traciłam siły, jeżeli pójdzie tak dalej...Muszę kogoś znaleźć.
Wbiegłam w wąską uliczkę i przewracałam za sobą wszystko co spotkałam na drodze żeby spowolnić tego typka ale gdy się obróciłam...wszystko było na swoim miejscu. To obłęd. Co tu się dzieję ?
Cała drzę.
Spojrzałam na swoje dłonie i... zamarłam. Są całe pocięte. Potoki szkarłatnej krwi pokrywają moją skórę i spływają na ziemię. Łzy napływają mi do oczu i zaczynam czuć niewyobrażalny ból w głowie.
Upadam. Z trudem obracam głowę by dostrzec napastnika ale nie odnajduje go. Czyżby się poddał ? Nie. Przecież był tak blisko. Znów patrzę na dłonie. Rany stają się coraz głębsze, jest coraz więcej krwi, coraz bardziej boli. Nagle słyszę szum. Woda? Jest coraz głośniejszy. Patrzę w stronę wyjścia z uliczki. Coraz wyraźniej słyszę szumy.
I nagle z zakrętu wypływa ogromna fala... nie wody. Lecz szkarłatnej cieczy ... takiej samej jak na moich rękach. Chcę uciekać ale nie wiedzieć czemu  nie mam władzy w nogach. Siedzę i wpatruje się w moją śmierć.
Jest coraz bliżej, bliżej i nagle... znowu jestem w parku. Klęcze a zakapturzony koleś trzyma mnie za fraki. Nie mogę się ruszyć.
Spoglądam na jego twarz ale widzę tylko ciemność. Nagle unosi rękę w której trzyma nóż a raczej sztylet. Na jego nadgarstku zauważam tatuaż... orzeł trzymający w szponach węża.
Zaraz, już go gdzieś widziałam...
To niemożliwe...
Jego ręką mknie w stronę mojej głowy. To mój koniec.
-Stój!!! - Słyszę donośny głos. Mój niedoszły morderca zatrzymał się i odwrócił głowę do tyłu gdzie stał wysoki długo włosy szatyn. Najbardziej w jego wyglądzie nie zaskoczyło mnie to, że miał dziwny strój, jakby szedł na piracką bitwę ani nawet piękny złoty  miecz w jego prawej ręce ale jego oczy. Jeszcze nigdy nie widziałam takich oczu. Ich kolor jest niespotykany. Nawet za bardzo nie wiem jak to opisać, są... jasno pomarańczowe ? I tak bardzo wyraziste, że doskonale widzę je nawet z odległości 5 metrów.
-Puść ją. - zarządał przybysz a chłopak się...przestraszył ? Brutalnie rzucił mną o ziemię i ruszył do ucieczki. Dziwno oki chłopak natychmiast wyciągnął zza pasa sztylet i rzucił nim w uciekiniera.
Trafiłby go w głowę gdyby nie to, że tamten w tym momencie rozpłynął się jak cień.
-Nic ci nie jest ? -zapytał "pirat"
-Nie, bardzo dziękuję Ci za pomoc.
-Nie ma za co. - uśmiechnął się radośnie - Nazywam się Narama a ty Nicole tak ?
-Skąd znasz moje imię?
-Zayn mnie po ciebie przysłał. I chyba w bardzo dobrym momencie.


Notka:
Nie mam pojęcia kiedy pojawi się następny rozdział. To w dużej mierze zależy też od was.

poniedziałek, 20 lipca 2015

17

Siedziałam wpatrując się w niego z niedowierzaniem. Co on właśnie powiedział? Że jest kim? To było niedorzeczne, wydawało mi się, że jestem bohaterką jakiejś książki a to wszystko to fikcja.
-Powiedz coś. Cokolwiek. - odezwał się czarnowłosy przyciszonym głosem.
-Ja...to jest...po prostu, nie mogę w to uwierzyć.
-Musisz odpocząć. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Możesz nocować w mojej sypialni, ja prześpię się tutaj.- wstał i podał mi rękę. Z lekkim wahaniem chwyciłam ją a on pomógł mi wstać. Zaprowadził mnie do średniej wielkości pokoju. Jego ściany były kremowe, na środku stało zwykłe jednoosobowe łóżko a przy ścianie brązowa komoda. Nic więcej, żadnych zdjęć, obrazów, kwiatów, czy czego co oznaczałoby, że ktoś tu mieszka.
-Zayn?
-Tak?
-Dziękuję, Że mnie uratowałeś.- chłopak uśmiechnął się.
-Nie ma za co. W końcu to mój obowiązek. Dobranoc, Chloe.


                                                                               *

Znów śnił mi się ten sen. Ale coś się zmieniło. Oczy Zayn'a. Nie były już czarne lecz czekoladowe. Jego piękne brązowe oczy.
Obudziły mnie promienie porannego słońca, rozejrzałam się dookoła. Byłam w pokoju czarnowłosego. Czyli to nie był sen. Wilkołaki, Anioły, Tropiciele dusz...wszystko było prawdą.
Zwlokłam się z łóżka i powędrowałam na dół w poszukiwaniu Zayn'a. Znalazłam go w kuchni. Robił grzanki.
-Dzień dobry- powiedział i odwrócił się w moją stronę
-Aha, czyli macie świetny słuch? Jak wampiry?- zapytałam lekko rozbawiona.
-Co? - powiedział oburzony - Nie porównuj nas do tych wstrętnych bestii. - uśmiechnął się
-To one też istnieją?? - patrzyłam na niego wstrząśnięta.
-Oczywiście. I nie są zbytnio lubianym gatunkiem tak jak wiedźmy ale one się nam przydają.
-Wiedźmy? - jęknęłam
-No i czarownicy ale oni w ogóle nie chcą nam pomagać...lub tylko mi. Chyba kiedyś się z którymś pobiłem... Ale nie ważne, Zjedz śniadanie a ja odwiozę cię do domu. - patrzyłam na niego z otwartą buzią. Po chwili otrząsnęłam się i zaczęłam jeść.
-Opowiedz mi o was coś więcej.
-A co chcesz wiedzieć?
-No nie wiem...wszystko?
-Hmm... no więc jak wiesz zabijamy zło wśród ludzi i istot magicznych. Posługujemy się bronią z diamentu, dzięki temu jest niezniszczalna. Mamy swoje kryjówki w każdym nawet najmniejszym miasteczku. Jesteśmy wyćwiczonymi wojownikami.
-Coś w stylu samuraja? - chłopaka się uśmiechnął
-Można tak powiedzieć.


                                                                              *

Zayn odwiózł mnie do domu, gdzie się przebrałam i umyłam. Dobrze, że mama wyjechała wczoraj do innego miasta, nie wiedziałabym jak wytłumaczyć jej to, że nie było mnie całą noc i jeszcze przywiózł mnie jakiś chłopak. Poukładałam sobie wszystko w głowie i przyjęłam do świadomości to, żę na świecie istnieją wampiry, wilkołaki, czarownicy, wiedźmy, tropiciele dusz i Bóg wie co jeszcze.


   

                                                                            *

Wyszłam na krótki spacer po mieście, chciałam iść do Emily i wszystko jej powiedzieć ale nie uwierzyłaby mi a poza tym ma inne ważne sprawy na głowie, jedna ma postać wysokiego bruneta. Wędrowałam East Street gdy nagle poczułam, że ktoś mnie obserwuje. Odwróciłam się ale zobaczyłam tylko jakąś parę, staruszka karmiącego gołębię i chłopaka w kapturze opierającego się o drzewo i grającego na komórce. Westchnęłam i zaczęłam iść dalej. Po chwili znów przeszły mnie dreszcze. Odwróciłam się i znów zobaczyłam zakapturzonego chłopaka ale tym razem byłam z nim sam na sam. I co gorsza w jego ręce lśnił nóż.





Notka:
Heeej. Przepraszam za nie obecność ale nie było mnie w domu i wgl nie miałam internetu ale macie tu rozdział, przepraszam, że takie krótki ale nie mam weny ;(


środa, 17 czerwca 2015

16

         " Pamiętaj, że wszystko, co uczynisz w swoim życiu, zostawi jakiś ślad. Dlatego miej świadomość tego, co robisz. ".                    
                                          ~ Paulo Coelho



                                    *
Emily chyba naprawdę za bardzo wciągnęła się w tą sprawę z Zayn'em.
Dzwoni do mnie 3 razy dziennie i pyta czy przypadkiem go nie spotkałam i nie zauważyłam nic dziwnego. Zaczynam żałować, że w ogóle jej o tym powiedziałam, zajełaby się James'em i chłopak szybciej wróciłby do normalnego życia. Zaczynam mieć wyrzuty sumienia.
Dziś sobota więc postanowiłam pobiegać, zaczął wiać lekki wiatr więc ubrałam moją ulubioną szarą bluzę i czarne leginsy. Gotowa wybiegłam z domu. Była godzina 19 więc postanowiłam się pospieszyć zanim zrobi się ciemno. Znalazłam się w parku miejskim i skierowałam się do pobliskiego lasku. Zaczęłam myśleć o wszystkich sprawach które spotkały mnie ostatnio, dziwne zachowanie Zayn'a, choroba mamy, narkomania James'a, śledztwo Emily i w końcu ja sama, ta która już nie wie co zrobić ze swoim życiem. Tak długo myślałam o niebieskich migdałach, że w pewnym momencie spostrzegłam jak daleko pobiegłam i tak naprawdę nie mam pojęcia jak wrócić do domu ponieważ zgubiłam ścieżkę a na dodatek zaczęło się już ściemniać. Lekko spanikowana zaczęłam biec w stronę powrotną z nadzieją, że się wydostane.
Po jakimś czasie poddałam się. Nigdzie nie mogłam znaleźć wyjścia z tego lasu, już ledwo widziałam w tym mroku ale zza chmur od czasu do czasu wyłaniał się księżyc który był w pełni. Zaczęłam się denerwować, co będzie jeśli zaatakuje mnie jakieś zwierzę ?
Nagle wpadłam na coś prawie się potykając. Była to płyta nagrobka. Rozejrzałam się do okoła i zobaczyłam cmentarz. Świetnie, nie ma lepszego miejsca na siedzenie gdzieś w środku nocy jak cmentarz.
Po chwili usłyszałam szmer liści i trzask zgniatanych gałązek. Szybko pozbierałam się z ziemi i rozejrzałam
do okoła.
-Któż to szlaja się po cmentarzu w środku nocy i to jeszcze w pełnię? - powiedział głos zza moich pleców. Odwróciłam się szybko i spojrzałam przestraszona na wysokiego blondyna ubranego w luźne jeansy i poszarpany szary t-shirt.
-K-kim jesteś? - ledwo wypowiadam te słowa.
-Raczej kim TY jesteś i dlaczego weszłaś na mój teren?
-Odkąd to ktoś mieszka na cmentarzu?
Chłopak w jednym momencie zaczął warczeć i sapać. Ku mojemu zszokowaniu jego zęby i paznokcie  wydłużyły się, włosy zaczęły pokrywać całe jego ciało, twarz przybrała kształt wilczego pyska a on sam zaczął się wić. Jego plecy skrzywiły się tak jakby ktoś złamał mu kręgosłup. Upadł na ziemię i po chwili nie widziałam już człowieka lecz nadnaturalnej wielkości wilka który warczał na mnie i rzucił się do ataku. Oprzytomniałam i zaczęłam uciekać. Przeskakiwałam nagrobki i wskoczyłam za mur zburzonej kapliczki. Schowałam się. Powstrzując płacz próbowałam się uspokoić i być jak najciszej. Jednak wilk pojawił się przede mną i zaczął biec w moją stronę, zamknęłam oczy, zaraz zostanę rozszarpana przez coś czego nawet nie mogę wyjaśnić.
Nagle usłyszałam szmer jakby ktoś przecinał wiatr, następnie jęk i dźwięk czegoś upadającego na ziemię. Powoli otworzyłam oczy i przed sobą zobaczyłam...Zayn'a. A u jego stóp leżącego zakrwawionego wilka.
Czarnowłosy właśnie chował...srebrny miecz do futerału znajdującego się na plecach. Spojrzał na mnie z lekkim gniewem potem z troską.
-Chodź. - wyszeptał.
Nie mogłam już powstrzymać łez które leciały po moich policzkach jak wodospad.
-C-coo to by-byłoo ?? - jęcze
-Spokojnie wszystko ci wytłumacze ale nie tutaj, musimy stąd iść. Jest ich więcej.

                                  *

Zayn wyprowadził mnie z lasu i zawiózł mnie do swojego mieszkania. Byłam cała roztrzęsiona i nie mogłam wydusić z siebie słowa. Chłopak posadził mnie na kanapie i przykrył kocem dając mi herbatę na uspokojenie.
-Powiedz mi.
-Co?
-Co to było? Ten...stwór.
Czarnowłosy westchnął.
-Może mi nie uwierzysz...
-Widziałam to. Jak mogłabym nie uwierzyć?
-Dobrze...- zrobił chwilową przerwę, żeby zaczerpnąć oddech.-  To był Wilkołak.
-Ale... to nie możliwe przecież one nie istnieją.
-Istnieją i właśnie go widziałaś.
-A..ty ? Jak to zrobiłeś? Jak go zabiłeś? Kim jesteś? - Zayn usiadł na fotelu na przeciw mnie.
-To długa historia.
-Chcę ja usłyszeć.
-To będzie wydawać ci się dziwne i niedorzeczne ale uwierz mi bo to co teraz powiem to prawda.
Pokiwałam twierdząco głową.
Chłopak zebrał się w sobie i zaczął opowiadać.
-Tysiące lat po tym jak Adam i Ewa dopuścili się pierwszego grzechu, coraz więcej ludzi zaczęło się buntować i słuchać szatana. Wtedy Bóg zesłał na Ziemię posłańca. Anioła  który miał tropić grzeszników i posyłać ich duszę do piekła. Sługa robił wszystko co było w jego mocy, lecz w pewnym momencie zła było tak wiele, że sam posłaniec dał się zwieść. Bóg w zamian za nieposłuszeństwo nałożył na niego klątwę wiecznego wygnania z Bram Edenu. Upadły Anioł chcąc się zemścić na szatanie założył rasę Tropicieli Dusz, którzy ścigają wszelkie zło na ziemi i wyniszczają Lucyfera...
A ja... jestem jednym z nich.


-------------

A więc już wiecie co ukrywa Zayn. Zaskoczeni ?  Sama nie myślałam, że to opowiadanie będzie o tematyce fantastycznej ale jakoś tak wyszło :D dziękuję za komy i przepraszam, że długo nie ma tu rozdziału ani na half a heart ale mam teraz tyle na głowie, że ten rozdział jest tylko efektem mojej choroby ;(

sobota, 23 maja 2015

15

Już od dwóch dni nawiedza mnie ten sam sen i za każdym razem jest tak samo przerażający jak na początku. Za każdym razem jestem przerażona i boje się Zayn'a. Dziś trening a ja stresuję się bardziej niż kiedykolwiek ponieważ doskonale wiem, że będzie tam czarnowłosy i od razu przypomnę sobie mój koszmar.
Szłam pustym korytarzem zmierzając do szatni było dość ciemno ponieważ nigdzie nie świeciło się światło a promienie porannego słońca wkradały się tylko przez malutkie okienko wysoko na ścianie. Zapewne nikt jeszcze nie przyszedł, nagle potknęłam się o uszkodzoną płytkę. Przygotowana na upadek czekałam aż moje ciało spotka się z ziemią ale nic takiego nie nastąpiło. Poczułam jak czyjeś ręce owinięte są wokół mojej tali. Gdy spojrzałam w górę zobaczyłam czekoladowe tęczówki. Jak on znalazł się tutaj tak szybko? Przecież nikogo tu nie było, weszłam pierwsza i zamknęłam za sobą drzwi a ich nie sposób nie usłyszeć ponieważ zawiasy okropnie skrzypią.
-Uważaj. - uśmiechnął się
-Ja-ak ty.. ? - jąkałam się. Nie mogłam znaleźć racjonalnego wytłumaczenia.
-Byłem niedaleko, nie zauważyłaś mnie?
-Musiałam się zamyślić.- powiedziałam wymijająco Ale wiedziałam, że coś jest nie tak.

                                                                             *
Kiedy skończyłam trening miałam przeczucie, że ktoś mnie obserwuje.
Rozglądałam się na wszystkie strony ale nikogo nie zauważyłam. Gdy szłam przez park usłyszałam jakiś szmer ale zignorowałam go "Pewnie zwierzę".
Nagle dostałam sms-a. Popatrzyłam na wyświetlacz "Emily".


Proszę musimy się spotkać za 10 minut w Tony's Cafe. To BARDZO ważne.



O co może jej chodzić? Muszę się pospieszyć, do tej kawiarni mam stąd 15 minut.

                                                                            *
Weszłam do niedawno otworzonego Tony's Cafe i rozglądnęłam się w poszukiwaniu brunetki.
Siedziała w rogu na kanapie obitej czerwoną skórą. Ściskała w dłoni obrus, wyglądała na bardzo zdenerwowaną.
-Przepraszam ale byłam w parku i nie mog...
-Wiem dlaczego James mnie zostawił. - przerwała mi i powiedziała wpatrując się w stół. Nie wiedziałam co odpowiedzieć ale dziewczyna mnie uprzedziła.
-On jest narkomanem rozumiesz?- spojrzała na mnie, jej oczy były pełne łez.
-Co? Jak to...skąd wiesz?
-Dziś byłam w szpitalu. Wiesz, pomagam chorym dzieciom i kiedy wychodziłam spotkałam go.
Powiedział, że musi ze mną porozmawiać i wyznał mi to.
 -Nigdy bym go o to nie podejrzewała...
-Ja też nie. I to jest najgorsze. To, że nie potrafiłam zobaczyć co się z nim dzieje.
-Nie obwiniaj się, to nie ty dawałaś mu te narkotyki.
-Wiem ale...teraz będę pomagać mu z tego wyjść.
-To znaczy, że wróciliście do siebie?
-Tak
-Jeden plus tego wszystkiego. Ale wiesz co? Też muszę ci coś powiedzieć.
-Co takiego?
-Chodzi o Zayn'a. Od jakiegoś czasu dziwnie się zachowuje.- opowiedziałam brunetce o moim śnie, o tym co mi się niby "przywidziało" w klubie i reszcie dziwnych przypadków a dziewczyna z każdym kolejnym była coraz bardziej ciekawa.
-Więc co o tym sądzisz?
-To jest...ŚWIETNE
-Co??
-Zobacz, teraz możemy rozpocząć śledztwo wszech-czasów. Może Zayn jest kosmitą? A może wampirem? One szybko się poruszają. Albo uprawia czarną magię. Albo...
-Jesteś chora? - przerwałam jej. - Daj sobie spokój, nie będziemy bawić się w jakichś detektywów.
-Ty może nie, ja owszem.

                                                                               


Notka:
Hej, chyba pierwszy raz rozdział pojawił się w czasie krótszym niż miesiąc i jestem z tego zadowolona, mam nadzieje, że wy także. Podejrzewacie co ma do ukrycia Zayn? Wygląda na to, że Emily i Nicole rozpoczną śledztwo na ten temat ;) Proszę o komentarze bo im ich więcej tym szybciej pojawi się rozdział.
I dziękuję także za komy pod ostatnim rozdziałem :* a zwłaszcza Black Angel która jest ze mną już od jakiegoś czasu, dziękuję :***
All the love H. :D






sobota, 2 maja 2015

Rozdział 14

Nie wiem jak długo jeszcze stałam tam oszołomiona. Czułam jakbym dostała prawy sierpowy... lub o wiele gorzej. Dlaczego to zrobił ? Zapewne był to impuls, jednorazowa sytuacja, która już nigdy się nie powtórzy.  Chodź bardzo bym chciała żeby jednak się powtórzyła.  Po wejściu do domu od razu poszłam spać. Nie zmyłam nawet makijażu ani nie przebrałam.Po prostu ściągnęłam kurtkę i opadłam na łóżko.
W nocy śnił mi się Zayn. Opierał się o maskę swojego samochodu, który był zaparkowany pod moim domem. W ustach miał papierosa. Szłam w jego stronę, nie mogłam inaczej, chciałam się dowiedzieć dlaczego mnie pocałował. Chłopak spojrzał na mnie a ja doznałam szoku. Jego oczy... wyglądały jak dwa ciemne tunele... nie miały białek, były całkowicie czarne.
Zerwałam się z łóżka zalana potem. 

                                                                              *

Sobota, godzina 12 a ja nadal leżę w łóżku rozmyślając nad moim snem. Nie miałam pojęcia dlaczego tak mnie interesował, przecież to zwykły głupi koszmar, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. A mimo to nie mogłam pozbyć się go z głowy. Postanowiłam już dłużej nie marnować dnia i wstałam z łóżka kierując się do łazienki. Pół godziny później byłam już ubrana i najedzona. Włączyłam laptopa i zajrzałam na stronę internetową naszego klubu.W zakładce "walki" znalazłam filmik z zeszłorocznych zawodów, była tam walka Zayn'a. Jego przeciwnikiem był naprawdę doświadczony i niepokonany od czterech lat zawodnik. Mulat bił z tak zawrotną szybkością i niesamowitą precyzją, że przeciwnik był całkowicie zdezorientowany. Byłam wstrząśnięta, czy normalny człowiek potrafi wytrenować się do takiego stanu? Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu, podniosłam smartphone'a z komody. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Emily.
-Tak?
-Hej, wybieram się dziś na imprezę i ty razem ze mną. - oświadczyła dziewczyna
-Okey
-Żadne ale..zaraz, zgodziłaś się?
-A czemu nie? - zaśmiałam się
-No wiesz rzadko chcesz gdzieś wychodzić ale skoro tak to przyjadę po ciebie za godzinę, paa- rozłączyła się. Dobrze zrobi mi jakiś wypad na miasto, może w końcu przestanę myśleć o ciemnowłosym.
Założyłam czarną rozkloszowaną sukienkę, do tego dziesięcio-centymetrowe szpilki tego samego koloru, włosy rozpuściłam i lekko wyprostowałam. Klucze i telefon spakowałam do torebki i wyszłam na dwór gdzie właśnie podjechała Em.
-Hej.. wooow gdzie kupiłaś te szpilki, muszę je mieć ! - zaśmiałam się i odpowiedziałam na jej pytanie.
Dziewczyna w przeciwieństwie do mnie ubrała kremową obcisłą sukienkę i czarne szpilki a włosy upięła w lekkiego koczka. Wyglądała naprawdę ślicznie.
-A tak na marginesie gdzie jedziemy? - spytałam
-Na obrzeżach miasta otworzyli nowy klub, podobno świetny, nazywa się "Night" bardzo przewidywalna nazwa ale możemy się dobrze zabawić.- odparła zachwycona. Ja osobiście nie przepadałam za takimi klubami i to jeszcze na takim odludziu ale jeśli raz tam pójdę to chyba nic mi się nie stanie.
Po paru minutach byliśmy na miejscu. Bardzo...bardzo dziwnym miejscu. Budynek znajdował się w starej wytwórni motocykli, stwierdziłam to po już ledwo wiszącym wielkim szyldzie na środku tej rudery. Cały wyglądał jakby miał się zaraz zawalić, rdza zdążyła już pożreć prawie cały dach a cegły budynku dosłownie kruszyły się. Jak władze mogły pozwolić na zrobienie z tego klubu? Przecież to groziło zawaleniem i śmiercią wielu niewinnych ludzi.
Po wejściu do środka byłam mile zaskoczona. Pomimo wyglądu zewnętrznego, w środku było dość przyzwoicie. Fioletowe ściany ładnie współgrały z podświetlanymi półkami obok baru i kremowymi kanapami rozmieszczonymi po kątach pomieszczenia. Było tu bardzo dużo ludzi, nie dziwota skoro to nowe miejsce. Na dużym parkiecie tańczyły pary, jedne lekko wstawione a inne całkowicie pijane. Ja nie miałam zamiaru pić, już kiedyś skończyło się to tak, że obudziłam się z obcym facetem w łóżku. Emily pociągnęła mnie w stronę baru i zamówiła dwa drinki ale ja odmówiłam i poprosiłam o sok pomarańczowy.
-Ej a ty nie masz zamiaru się bawić? - powiedziała dziewczyna
-Można się bawić i bez alkoholu.
-No weź przecież jeden drink ci nie zaszkodzi.
-A kto nas odwiezie do domu?
-Weźmiemy taksówkę a jutro wrócę po samochód.
-No dobrze, ale tylko jeden. - chyba miała racje, przecież nic mi się nie stanie.
Barman podał nam napoje, po parunastu minutach opróżniłyśmy szklanki a ja czułam lekką mgiełkę w umyśle. Emily zamówiła sobie jeszcze jednego drinka ale widziałam, że długo już nie pociągnie.
-Poczekaj na mnie idę do toalety- powiedziałam i udałam się w stronę WC. Weszłam do jakiegoś ciemniejszego korytarza, po ścianach obściskiwały się pary. Gdy miałam wchodzić do ubikacji zauważyłam kogoś na końcu korytarza, nie kogoś tylko Zayn'a. Wszędzie poznam ten chód. Udałam się za chłopakiem, wyszedł drzwiami z napisem "wyjście ewakuacyjne" otworzyłam drzwi i.... zobaczyłam jak metr przede mną stoi budynek a z lewej i prawej strony postawiony jest cztero-metrowy mur. Normalny człowiek nie jest w stanie tego przeskoczyć chodź nie wiem jakby się starał. Chciałam zobaczyć jakiś kosz czy może pudło dzięki któremu mulat mógłby przejść na drugą stronę ale nic takiego nie dostrzegłam. W końcu całą winę zwaliłam na alkohol, na pewno miałam omamy i nic takiego się nie zdarzyło, czarnowłosego nawet tu nie było. Na pewno. Zrezygnowałam z toalety i udałam się do naszego stolika, dziewczyny tam nie było, zauważyłam, że tańczy z jakimś brunetem. Podeszłam do nich.
-Hej, Emily czy mogłybyśmy już iść?- zapytałam
-Przecież dopiero przyszłyśmy.
-Proszę, źle się czuję. - odparłam a dziewczyna pokiwała głową i pożegnała swojego partnera. Musiałam się stąd jak najszybciej wyrwać.
Wyszłyśmy na zewnątrz a ja zamówiłam taxi. Em o mało co nie potknęła się o własne nogi i zaczęła chichotać. Po godzinie byłam w domu. Wzięłam prysznic i przebrałam się. Zmęczona poszłam spać ale i to nie przyniosło mi ukojenia. Znów ten sam sen. Zayn. Samochód. Oczy czarne jak smoła. Kolejna nie przespana noc.



Notka:
heeej przepraszam ale rozdziały będą dodawane co miesiąc ponieważ nie mogę znaleźć czasu na ani jeden mój blog :( Akcja od tego rozdziału będzie się rozwijać i chyba nie będziecie się spodziewać co zrobię ponieważ wpadłam na całkowicie zwariowany pomysł :D Zapraszam na moje pozostałe blogi:
Miłość to najsilniejsze lekarstwo
I'm half a heart without you
Do następnego :* pozdrawiam i dziękuję za komentarze :***

sobota, 21 marca 2015

13

-Gratulacje - Zayn wrócił z szatni niestety już ubrany, musiałam krzyknąć ponieważ tłum wrzeszczał a do tego wszędzie rozbrzmiewała wściekła muzyka. 
-Dzięki, skarbie - mruknął i chwycił mnie za rękę prowadząc do wyjścia. Nie opierałam się nadal wstrząśnięta słowem "skarbie". Wsiedliśmy do samochodu i jechaliśmy w kierunku mojego domu, nie odezwałam się ani słowem. Zaparkował pod moim domem i wyszedł z samochodu, ja razem z nim.
-No to cześć... - chciałam odejść i zaszyć się w swoim pokoju, gdy ktoś złapał mnie za łokieć i przygwoździł do samochodu.
-Nie rozumiem cię - powiedział i lekko się uśmiechnął.
-Co masz na myśli? - czułam że moje serce zaraz zacznie bić jak młot pneumatyczny.
-WSZYSTKIE ale to wszystkie dziewczyny dałyby się zabić za choćby jedno moje spojrzenie czy dotyk, ale nie ty...dlatego mi się tak podobasz- cooooo??? 
-Tylko dlatego ? - chciałam udawać niewzruszoną ale chyba mi się nie udało. Chłopak się zaśmiał i przybliżył się do mnie na tyle blisko, że idealnie widziałam jego piękną twarz.
-Nie...jesteś piękna, a ja lubię piękne dziewczyny.
Zaczął się do mnie przybliżać.
-Mogłam się tego spodziewać.
-Czego?
-Tego, że nie interesuję cię osobowość tylko wygląd, chcesz się po prostu zabawić- stwierdziłam i odsunęłam go od siebie dłonią. Popatrzył na mnie i skrzyżował ręce na piersi.
-Przeszkadza ci to ? - zapytał ironicznie nadal się uśmiechając.
-Nie, tylko czasami wydajesz się całkiem fajnym facetem a potem zmieniasz się w cholernego dupka bez uczuć. - zaczęłam iść w stronę domu ale stanął mi na drodze.
-Czyli ci to przeszkadza. - stwierdził
-Daj mi spokój - westchnęłam i chciałam go wyminąć ale mnie zatrzymał i wbił się w moje usta.

Poczułam jakbym brała jakiś narkotyk, powoli odpływałam...w jego ramionach. Pierwszy raz poczułam coś takiego, moje serce właśnie biło jak oszalałe. Nie wiem ile już tam staliśmy ale nagle chłopak się odsunął. Wpatrywałam się w niego zaskoczona. Po chwili ciszy mulat się odezwał.
-Ja...przepraszam, nie powinienem. - puścił moje ręce i odszedł.

                                                                            *
HEJ, NA POCZĄTEK CHCIAŁAM WAM POWIEDZIEĆ ŻE ODZYSKAŁAM KOMPUTER I TERAZ BĘDĘ DODAWAĆ ZDJĘCIA I POPRAWIE PISOWNIE PONIEWAŻ PRZEDTEM PISAŁAM NA TELEFONIE I NIESPECJALNIE MI TO WYCHODZIŁO BO BLOGGER SIĘ CAŁY CZAS PSUŁ ALE DOŚĆ O TYM, PRZEPRASZAM ŻE ROZDZIAŁ JEST TAKI MEEEGA KRÓTKI ALE KOMPLETNIE NIE MIAŁAM WENY, TEN ROZDZIAŁ PISAŁAM 4 GODZINY, NAPRAWDĘ ;-; TAKŻE...DO NASTĘPNEGO :*                                            

sobota, 31 stycznia 2015

12

Ze strachu aż podskoczyłam, podeszłam do okna i zobaczyłam nikpogawędkęnego jak Zayn'a.
-Co ty tu robisz? - zapytałam otwierając balkon.
-Zabieram cię gdzieś - uśmiechnął się
-Co ? Człowieku jest prawie noc, idę spać i nie mam zamiaru się nigdzie wybierać - mówiłam pół-szeptem  żeby nie obudzić mamy. Gdyby zobaczyła obcego chłopaka w moim pokoju nie byłoby ciekawie.
-No właśnie PRAWIE noc.
-Ciszej!!!
-Ooo widzę że nie chcesz budzić mamy. - na jego twarz wkradał się chytry uśmieszek, wiedziałam co kombinuje.
-Jeśli nie pójdziesz budzę twoją mamę i będziesz miała niezłą pogawędkę.- rozsiadł się na krześle i założył ręce za głowę.
-Uughh... dobra - wściekłam się.- idę się przebrać.

                               *

-To gdzie jedziemy ? - zapytałam gdy byliśmy już w jego samochodzie.
-Na walkę - patrzył przed siebie
-Na jaką walkę ?? - patrzyłam na niego zdezoriętowana.
-Nielegalną - zaśmiał się. Wiedziałam że nie jest grzecznym chłopcem ale żeby nielegalne walki ? Ludzie tam mogą się nawet nawzajem zabić a nikogo by to nie ruszyło, nie wezwali by karetki, nawet nie podeszli by do ciebie i nie zapytali czy wszystko w porządku. Chłopak chyba nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji i z tego że jestem zszokowana ponieważ patrzył na ulicę z tym swoim zadziornym uśmiechem którego tak nienawidzę a za razem chciałabym go oglądać codziennie.

                               *

Silnik zgasł. Wyszliśmy z samochodu, ja niechętnie, prawie potykając się o własne nogi, on zadowolony z siebie z pełną gracją. Oto jak bardzo się od siebie różniliśmy, jedyne co nas łączyło to boks. Nasze charaktery, sposób bytu, zachowanie były zupełnie inne.
Ruszyliśmy w stronę obskurnego, budynku. Jego okna były brudne, małe i niektóre powybijane lub pęknięte. Szara farba płatami odchodziła od ścian budynku. Wyglądał jak żywcem wzięty z horroru, gdyby nie mój towarzysz jestem pewna że nigdy w życiu bym się tu nie wybrała.
W środku nie było lepiej niż na zewnątrz, żółtą farbę pokrywał grzyb a stoliki i krzesła były krzywe lub całkowicie popsute. Całość przypominała bar a raczej pozostałości po nim. Gdzieniegdzie można było zobaczyć napakowanych facetów obściskujących się ze swoimi jak mniemam dziewczynami.
Zayn powędrował do pomieszczenia w którym był ogrom ludzi. Było tak tłoczno że musiałam się rozpychać by dogonić Zayna który zmierzał w niewiadomym mi kierunku. W końcu dotarliśmy do drzwi z napisem "Szef".
-Witaj, Malik - odezwał się czarno włosy facet po 40- stce, siedzący na skórzanym fotelu obok biurka.
-Witaj, Spark. - tym razem odezwał się Zayn.
-Dziś z Walkerem - mężczyzna w końcu podniósł wzrok i mnie zobaczył.
-Następna zdobycz ? - uśmiechnął się ironicznie. Zayn nie odpowiedział a mnie zrobiło się słabo.
-Niech Walker przygotuje się na porażkę. - uśmiechnął się Zayn i od tak wyszedł.

                              *

Zostawił mnie samą. Kazał stać niedaleko ringu i czekać na niego. Gdybym nie trenowała boksu to wbiłabym go na pal za zostawienie bezbronnej dziewczyny na pastwę tych wszystkich kolesi. Niektórzy gapili się na mnie ale ponieważ zobaczyli że przyszłam z Zayn'em nawet nie podchodzili. Nagle zobaczyłam mulata ubranego w bokserskie spodenki. Tylko w bokserskie spodenki. Wyszedł na ring a tłum zaczął szaleć, w większości kobiety. Nie można się niczemu dziwić. Po chwili za nim wszedł średniego wzrostu, krótko obcięty blondyn, jego tors był niezły ale nie można było porównać go z Zayn'em. To zapewne był ten cały Walker. Widać było że on i mulat nawzajem się nienawidzą.
Sędzia wyszedł na ring i powiedział do mikrofonu.
-A teraz przed państwem walka naszego niepokonanego Aleksa Walkera i debiutanta na naszych walkach Zayna Malika. Gorąceee braaawaaa. - wykrzyknął
Walka się zaczęła, okropnie bałam się o Zayna, ale kiedy zobaczyłam jak walczy czułam że wygra.
Po 2 rundach Walker był nieźle pobity. Miał opuchnięte oko, z wargi leciała mu strużka krwi a brew była rozcięta. Malik natomiast miał lekkie zadrapanie na policzku, jak on to robi ???
Rozpoczęła się trzecia i ostatnia runda, najważniejsza.
Ostatnie 10 sekund, Walker stał się bardziej agresywny ale mulat nie dawał za wygraną. Koniec. Wygrał. 


*

Notka:

Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Nie miałam weny, niic. Jest krótki masakra. Ale udało się mam nadzieję że się spodoba :)