Ze strachu aż podskoczyłam, podeszłam do okna i zobaczyłam nikpogawędkęnego jak Zayn'a.
-Co ty tu robisz? - zapytałam otwierając balkon.
-Zabieram cię gdzieś - uśmiechnął się
-Co ? Człowieku jest prawie noc, idę spać i nie mam zamiaru się nigdzie wybierać - mówiłam pół-szeptem żeby nie obudzić mamy. Gdyby zobaczyła obcego chłopaka w moim pokoju nie byłoby ciekawie.
-No właśnie PRAWIE noc.
-Ciszej!!!
-Ooo widzę że nie chcesz budzić mamy. - na jego twarz wkradał się chytry uśmieszek, wiedziałam co kombinuje.
-Jeśli nie pójdziesz budzę twoją mamę i będziesz miała niezłą pogawędkę.- rozsiadł się na krześle i założył ręce za głowę.
-Uughh... dobra - wściekłam się.- idę się przebrać.
*
-To gdzie jedziemy ? - zapytałam gdy byliśmy już w jego samochodzie.
-Na walkę - patrzył przed siebie
-Na jaką walkę ?? - patrzyłam na niego zdezoriętowana.
-Nielegalną - zaśmiał się. Wiedziałam że nie jest grzecznym chłopcem ale żeby nielegalne walki ? Ludzie tam mogą się nawet nawzajem zabić a nikogo by to nie ruszyło, nie wezwali by karetki, nawet nie podeszli by do ciebie i nie zapytali czy wszystko w porządku. Chłopak chyba nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji i z tego że jestem zszokowana ponieważ patrzył na ulicę z tym swoim zadziornym uśmiechem którego tak nienawidzę a za razem chciałabym go oglądać codziennie.
*
Silnik zgasł. Wyszliśmy z samochodu, ja niechętnie, prawie potykając się o własne nogi, on zadowolony z siebie z pełną gracją. Oto jak bardzo się od siebie różniliśmy, jedyne co nas łączyło to boks. Nasze charaktery, sposób bytu, zachowanie były zupełnie inne.
Ruszyliśmy w stronę obskurnego, budynku. Jego okna były brudne, małe i niektóre powybijane lub pęknięte. Szara farba płatami odchodziła od ścian budynku. Wyglądał jak żywcem wzięty z horroru, gdyby nie mój towarzysz jestem pewna że nigdy w życiu bym się tu nie wybrała.
W środku nie było lepiej niż na zewnątrz, żółtą farbę pokrywał grzyb a stoliki i krzesła były krzywe lub całkowicie popsute. Całość przypominała bar a raczej pozostałości po nim. Gdzieniegdzie można było zobaczyć napakowanych facetów obściskujących się ze swoimi jak mniemam dziewczynami.
Zayn powędrował do pomieszczenia w którym był ogrom ludzi. Było tak tłoczno że musiałam się rozpychać by dogonić Zayna który zmierzał w niewiadomym mi kierunku. W końcu dotarliśmy do drzwi z napisem "Szef".
-Witaj, Malik - odezwał się czarno włosy facet po 40- stce, siedzący na skórzanym fotelu obok biurka.
-Witaj, Spark. - tym razem odezwał się Zayn.
-Dziś z Walkerem - mężczyzna w końcu podniósł wzrok i mnie zobaczył.
-Następna zdobycz ? - uśmiechnął się ironicznie. Zayn nie odpowiedział a mnie zrobiło się słabo.
-Niech Walker przygotuje się na porażkę. - uśmiechnął się Zayn i od tak wyszedł.
*
Zostawił mnie samą. Kazał stać niedaleko ringu i czekać na niego. Gdybym nie trenowała boksu to wbiłabym go na pal za zostawienie bezbronnej dziewczyny na pastwę tych wszystkich kolesi. Niektórzy gapili się na mnie ale ponieważ zobaczyli że przyszłam z Zayn'em nawet nie podchodzili. Nagle zobaczyłam mulata ubranego w bokserskie spodenki. Tylko w bokserskie spodenki. Wyszedł na ring a tłum zaczął szaleć, w większości kobiety. Nie można się niczemu dziwić. Po chwili za nim wszedł średniego wzrostu, krótko obcięty blondyn, jego tors był niezły ale nie można było porównać go z Zayn'em. To zapewne był ten cały Walker. Widać było że on i mulat nawzajem się nienawidzą.
Sędzia wyszedł na ring i powiedział do mikrofonu.
-A teraz przed państwem walka naszego niepokonanego Aleksa Walkera i debiutanta na naszych walkach Zayna Malika. Gorąceee braaawaaa. - wykrzyknął
Walka się zaczęła, okropnie bałam się o Zayna, ale kiedy zobaczyłam jak walczy czułam że wygra.
Po 2 rundach Walker był nieźle pobity. Miał opuchnięte oko, z wargi leciała mu strużka krwi a brew była rozcięta. Malik natomiast miał lekkie zadrapanie na policzku, jak on to robi ???
Rozpoczęła się trzecia i ostatnia runda, najważniejsza.
Ostatnie 10 sekund, Walker stał się bardziej agresywny ale mulat nie dawał za wygraną. Koniec. Wygrał.
*
Notka:
Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Nie miałam weny, niic. Jest krótki masakra. Ale udało się mam nadzieję że się spodoba :)